9Wasza ocena

Part 80. Coraz bliżej kłębka. Sky: Długi dzień się szykuje. Po wizycie u Homera, czas coś zjeść, zmienić auto i w drogę. Pierwszy adres domu. Znajduje się on po wschodniej stronie wyspy, bliżej północy, kawałek od drogi wzdłuż wybrzeża. Biegną do niego dwie kręte drogi, które zbiegają się w pobliżu wodospadów. W sumie piękny zakątek wyspy. Jest tu punkt widokowy. Może to i dobre miejsce na ukrycie. Mały ruch, może ze trzy, cztery wycieczki dziennie. Gdy podjechałem powoli pod bramę, zobaczyłem cztery wozy. Piąty, prawdopodobnie był zasłonięty skrzydłem bramy. Nie schowali ich do garażu. Co za tupet i pewność siebie. Auta były podobne do tych, które opisywali okoliczni mieszkańcy w pobliżu miejsca porwania Ono. No cóż, nie pozostało nic innego, jak zadzwonić do kapitana. Szybko się uwinął ze swoją ekipą. Ostro wkroczył na podwórze. Na puste podwórze. Jak się okazało, ludzie Bonza, schowali auta do garażu. Miałem szczęście, że nie zrobili tego w czasie, gdy byłem pod bramą. Zaraz jak ekipa wjechała do domu, zjawiłem się także ja. Niepewność mnie zżerała. Czy zastanę tu Ono ? Niestety nie. Tych pięciu oprychów, po wizycie u Alfa, postanowili zrobić imprezkę. Oblewali „dobrze wykonaną i płatną, robotę. Wstępne przesłuchanie potwierdziło, że pracowali dla Bonza. Ale nie wiedzieli lub nie chcieli powiedzieć, gdzie jest Ono. Nic tu po mnie. Czas ruszyć na północ wyspy. Pozostał drugi adres. Dom znajduje się w pobliżu portu jachtowego, prawie nad brzegiem oceanu. Dzieli go od niego droga. Jest tu spory ruch pojazdów. Przejeżdża tędy nawet patrol policyjny. Rzadko, ale zawsze to coś. Czyżby tutaj ukrywali Ono. Prawie na widoku. Co za wyrachowanie. Pod latarnią najciemniej. Zauważyłem, że z domu wyjechało auto, podjechało do znajdującej się w pobliżu, koło mostu, małej knajpki z wypożyczalnią desek. Po chwili zawrócił, tak jakby coś tam kupował. Za nim wjechały do domu jeszcze dwa auta. Po jakiś piętnastu minutach, te same dwa auta wyjechały z domu. Za chwilę zadzwonił telefon. Jakiś męski głos powiedział, że chciałby się spotkać ze mną, w sprawie porwania reporterki. Byłem zaskoczony. Zgodziłem się. Wkrótce dostałem namiary na miejsce spotkania, a także podał godzinę. Miałem pięćdziesiąt trzy minuty, na dojechanie do zajazdu we wschodniej części wyspy. W sumie niedaleko, muszę minąć Latarnię Cudów, zjechać w dół, i przy wieżowcu skręcić w lewo. Zadzwoniłem do kapitana. Poinformowałem go o propozycji rozmówcy. Dowiedziałem się także, że w trakcie dalszego przesłuchania, opowiedzieli jak to było. Po załadowaniu citroena z Ono do krytej ciężarówki, rozjechali się na skrzyżowaniu. Oni pojechali do miasta się zabawić, a ciężarówka skręciła w prawo, właśnie w kierunku portu jachtowego. Choć mogli także pojechać w głąb wyspy. Czyli jest nadzieja, że może w tym domu jest Ono. Czas ruszać na spotkanie. Na razie obserwację domu przejmie agent kapitana. Zobaczymy co wyjdzie z rozmów z nieznajomym facetem. Ale i tak, obojętnie na wynik rozmów, po spotkaniu, trzeba wejść na tą posesję. Kapitan musi zgromadzić ekipę w pobliżu, aby jak najszybciej, po moim telefonie, wparował do tego domu. Czas już skończyć te zagrywki Bonzo. Mam nadzieję, że zastaniemy Ono w tym domu. Oby.